Sajgonki jadłam dawno dawno temu, raz kupione w barze - nie wspominam ich za dobrze, ociekające tłuszczem.. fuj, a drugi raz u znajomej, były o wiele lepsze, choć też smażone w tłuszczu. Zachęciła mnie do zrobienia troszkę lżejszej wersji, "przecież to nic trudnego". Pomysł na sajgonki z pieca podpatrzyłam u Alisz :)
Oto moje pierwsze sajgonki (myślę, że kolejne wyjdą ładniejsze).
Sajgonki light
100 g papieru ryżowego (2 opakowania TaoTao)
1 filet z piersi kurczaka
1 puszka czerwonej fasoli
100 g makaronu chińskiego
1/4 kapusty włoskiej
1 papryka czerwona
1 papryka żółta
25 g grzybów mun (pół opakowania TaoTao)
2 marchewki
1-2 cebule
garść kiełków fasoli mung
4 łyżki sosu sojowego
2 łyżki oliwy z oliwek
imbir, papryka ostra, bazylia
Kurczaka kroimy na małą kostkę, doprawiamy łyżką sosu sojowego i przyprawami, odstawiamy do lodówki na 30 minut, następnie smażymy na łyżce oliwy.
Warzywa dokładnie myjemy, kroimy w słupki i wrzucamy do rozgrzanego woka, smażymy, pod koniec doprawiamy sosem i przyprawami.
Makaron i grzyby przygotowujemy jak na opakowaniu, kroimy w słupki, dodajemy do usmażonych warzyw i mieszamy.
Makaron z warzywami podzielić na pół, do jednej połowy dodać kurczaka, a do drugiej fasolę.
Papier ryżowy moczymy w letniej wodzie i nakładamy farsz. Gotowe sajgonki układamy na papierze do pieczenia.
Piec w 180 stopniach ok 10 minut (aż się zarumienią).
180 g jogurtu naturalnego (mały kubek)
1/2 łyżeczki pasty wasabi
1/2 łyżeczki sosu sojowego
1 łyżeczka soku z limonki
Wszystkie składniki sosu mieszamy.
Smacznego :)
I teraz znowu będę musiała zrobić pieczone sajgonki :) Dla mnie są idealnie chrupiące i nie ma obawy, że środek wycieknie w oleju. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZgodzę się są idealne, lekkie i chrupiące :)
Usuń